Kamila Drecka, Jan Englert "Bez oklasków"

FACET Z KLASĄ tym potocznym wyrażeniem określiła jedna z klubowiczek bohatera omawianej na majowym spotkaniu książki „Bez oklasków”.

Jest ona zapisem rozmowy Kamili Dreckiej z Janem Englertem, w której zechciał się on nieco odsłonić przed publicznością. Jednak kto szukałby w lekturze niedyskrecji z życia prywatnego lub zakulisowych ploteczek o koleżankach/kolegach aktora, niech zrezygnuje z sięgnięcia po tę książkę. Sam bohater bowiem zastrzega: „Nie chcę, żeby mnie podglądali. Chcę, żeby się zachwycili tym, co chcę im pokazać.”

A „pokazuje” nie tylko interpretacje ról teatralnych i filmowych, ale też poglądy inteligenta na poruszane w trakcie wywiadu tematy. Z perspektywy czasu za przejaw pychy uznaje podjęcie obowiązków pedagoga, rektora, dyrektora, bo większy ma apetyt na granie, reżyserowanie, na… życie. Przyznaje się do kolekcjonowania … ludzi. („Mnie frapują ludzie. Tak naprawdę definiuje nas relacja z innymi ludźmi.”). Z goryczą konstatuje: „Jak człowiek nie ma wątpliwości, ma większe szanse na sukces”, natomiast „starzenie się jest traceniem pewności siebie.”

Dla oceny współczesnych relacji społecznych przywołuje maksymę A. Fredry: „Nie słyszymy się wzajemnie, rozumiemy jeszcze mniej”.

W unikaniu odsłaniania prywatności wyjątek czyni dla swej matki, która po rozwodzie samotnie zmagała się z wychowaniem synów i zdobywaniem wykształcenia i stała się dla syna wzorcem, mimo że „nie miała żadnego sukcesu poza tym, że była przyzwoitym człowiekiem”.

Kto sięgnie po tę książkę dozna duchowej przyjemności obcowania z dwojgiem mądrych rozmówców dzielących się swoimi przemyśleniami na wiele nurtujących ich i nas tematów.

Bonusem są wklejki ze zdjęciami profesjonalnymi i prywatnymi Jana Englerta, który już zapisał się w historii polskiego teatru i filmu.

/Bogumiła Wiśniewska, DKK w Gubinie/


Drukuj