26 kwietnia 2023 r. odbyło się kolejne spotkanie DKK przy Wypożyczalni Głównej WiMBP w Zielonej Górze. Było nas nieco mniej, bo odbywało się w tym samym czasie jakieś konkurencyjne wydarzenie. Tym bardzie ucieszył mnie fakt, że część koleżanek wybrała jednak spotkanie naszego klubu.
Na to kwietniowe popołudnie przewidziane były dwie biografie: „Zofia Stryjeńska. Diabli nadali” Angeliki Kuźniak i „Maria Montessori. Historia aktualna” Grazi Honegger Fresco. Zaczęłyśmy od historii słynnej Włoszki, aczkolwiek wbrew zapowiedziom nie była to biografia popularnonaukowa i satysfakcji czytelniczej raczej nikt nie osiągnął. Wywiązała się jednak ciekawa dyskusja o jej metodzie nauczania i wychowania, o szkołach, przedszkolach, które wciąż funkcjonują w oparciu na jej teoriach. Kontrowersyjny był fakt, że Maria Montessori, aby móc swobodnie pracować i realizować swoje naukowe pasje, nie poślubiła swego ukochanego i przede wszystkim dziecko z ich romansu, pod zmienionym nazwiskiem, oddała na wychowanie na wieś. Odebrała syna dopiero po kilkunastu latach i, owszem, miała z nim dobre, rodzinne relacje, ale... Wtedy wybór był jeden – rodzina, małżeństwo i koniec pracy naukowej albo ukrycie własnego dziecka.
Bardzo dobrą biografię napisała natomiast Angelika Kuźniak. To nazwisko naprawdę ma swoją dobrą, zasłużoną renomę i gwarantuje rzetelną wiedzę i piękny styl.
Historia Zofii Stryjeńskiej jest niesamowita: wybitna malarka, kobieta z krwi i kości, zakochana, szalona, zazdrosna żona i matka, która długo w zasadzie nie wychowywała swoich dzieci. Nie miała z nimi częstego kontaktu w ich wczesnym dzieciństwie, bo po rozwodzie z mężem musiała sama się utrzymywać, a w karierze malarskiej nie było miejsca na dzieci. Niestety, jak z goryczą pisała w swoim pamiętniku, mężczyźni-artyści, twórcy mogli się całkowicie poświęcić swoim pasjom, od kobiety - artystki wymagano większego poświęcenia na ołtarzu rodziny i macierzyństwa. Ona wywiązała się z tego połowicznie i może stąd to jej poczucie nieustannego rozdarcia.
Biografia napisana jest cudnie, przed oczami przewija się nam cały ten dawny, zapomniany świat ze wszelkimi smaczkami, szaleństwami, kolorytem. Pani Angelika Kuźniak to prawdziwa artystka pióra. Szczerze polecam.
Maria Macała