W sierpni czytaliśmy książkę T. Valko pt. „ Miłość na Bali”
Jeśli ktoś sięgnie po tę książkę sugerując się jej tytułem to może doznać szoku. Z lektury powieści dowiadujemy się, że ze wszystkiego, co może cię spotkać na Bali, miłość jest najmniej prawdopodobna. Świat Indonezji wykreowany przez autorkę to jedno najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. Pieniądz rządzi wszystkim. Trup ścieli się gęsto bo, jeśli wpadniesz w kłopoty, to bez absurdalnie dużej gotówki nie masz szans na przeżycie. To, czego może doświadczyć niezbyt zamożny przybysz, szokuje. Spektrum nieszczęść jest szerokie. Od umierania w przybytku, który w miejscowej nomenklaturze nazywa się szpitalem publicznym, poprzez zasądzanie wyroku skazującego bez adwokata i rozprawy sędziowskiej ukoronowanej w konsekwencji koszmarnymi warunkami w więzieniu, gdzie jedynie wielka łapówka daje szanse na doczekanie końca kary, a kończąc na zamachu terrorystycznym zorganizowanym przez ekstremistę islamskiego. Taki natłok koszmarów można doświadczyć w wielu egzotycznych miejsc, ale w powieści te wszystkie okropności dzieją się w stosunkowo w krótkim czasie i dotykają bezpośrednio lub pośrednio jedną rodzinę, lub ich znajomych. To wszystko przyprawione jest sosem strasznie skomplikowanych stosunków i powiązań mocno rozbudowanej rodziny naszych znajomych z poprzednich powieści autorki , czyli pechowej i romantycznej z natury Doroty oraz frywolnej i wyzwolonej arabskiej córki Marysi. Książka jest zdecydowanie przeznaczona dla miłośników mocnych wrażeń i, jeśli tego ewentualny czytelnik w nich poszukuje, to je tu znajdzie. Rozczarowania na pewno nie będzie.